Odkryłam w sobie, że uwielbiam przygotowywać przyjęcia, choć jak się nad tym zastanowić "przyjęcie", to chyba zbyt wiele powiedziane. Brzmi ładnie, przyjemnie i gładko, jakbyśmy co najmniej mówili o zebraniu znamienitych person w koktajlowych strojach, w miejscu gdzie wino rozdają kelnerzy, stoły zajmują metrowe patery z koreczkami, a z oddali pozdrawia cię Frank Underwood. Nie, nie o tym mówię. Nie chodzi mi...