I prawo remontu
Jak coś ma się opóźnić o miesiąc, to opóźni się o dwa.
II prawo remontu
Nic nie można w życiu innego zaplanować, a jednocześnie każdy dzień jest taki sam - codziennie okazuje się, że po coś gdzieś trzeba jechać, kogoś umówić, coś odebrać, tamto załatwić i wkurzyć się że wzięłam urlop, a firma kurierska postanowiła dostarczyć paletę płytek jednak kolejnego dnia. Jestem człowiekiem, który miał plany zapięte na suwak na brodzie, a poddałam się po tygodniu. Nie mam planów dalej niż na jutro. Nigdy nie wiesz, kiedy się okaże, że wybrane żarówki są złe i wszystko bombki strzeliło - jedziesz oddać jedne, zaczynasz szukać innych.
III prawo remontu
Twoje umiejętności w Excellu podnoszą się. Odkrycie, jak sformatować kluczową komórkę, by świeciła się na czerwono, co jest sygnałem, że obiady z powietrza stają się realne, przychodzi niespodziewanie szybko.
Jak ogarniacie budżet remontowy bez Excella - nie wiem!
IV prawo remontu
To co wydaje się takie mało znaczące dla całości i wybór powinien odbyć się na raz-dwa-trzy, nagle rozciąga się w czasie. Ot, taki sedes. Idziesz do sklepu, patrzysz, dobra ten się wydaje spoko, w sumie każdy wygląda tak samo. A spędziliśmy tam z pół godziny porównując kształty misek.
Lakieru do paznokci nie wybierałam tyle co fug!
V prawo remontu
Masz załatwić jedną rzecz, a lądujesz w dziale drzwiami oraz ościeżnicami i niczym Lenny z Memento Nolana, myślisz: "Czy naprawdę pojawiłam się tu z własnej woli? Nic nie pamiętam, gdzie są moje notatki? Czy temu sprzedawcy mogę zaufać...?".
Ostatecznie nic nie załatwiam, uciekam, a w domu płaczę, że ze mnie ciućmok i oferma.
Sprawa z tym V prawem remontowym wyglÄ…da tak: jeÅ›li caÅ‚y czas czujesz siÄ™, jak gÅ‚upek w sprawach remontowo-usÅ‚ugowo-sprzÄ™towych, to nie dlatego, że gÅ‚upkiem jesteÅ›, tylko Ci po drugiej stronie, robili to już milion razy i przestali czuć, że jest na Å›wiecie ktoÅ›, kto pierwszy raz sÅ‚yszy takie sÅ‚owo jak „fornir”. I że na nowo trzeba każdemu tÅ‚umaczyć to samo. ZupeÅ‚nie jak takiemu Lenny'emu. Klient zbiorowy dla "drugiej strony" to wÅ‚aÅ›nie taki Lenny. Im pewnie też idzie zwariować*.
Wmówić samej sobie, że jestem głupia, to dla mnie żaden problem. Nie takie rzeczy potrafię zrobić zanim jeszcze wstanę z łóżka. Jednak wymieniając doświadczenia, okazuje się, że całkiem nieźli ogarniacze tematów wszelakich, z remontem czują się, jak wieczne dzieci we mgle. Nie jesteśmy sami, nie jesteśmy głupi. Trzeba mówić swojej głowie miłe rzeczy. Głaskać i pocieszać. Być pełnym zrozumienia. Tylko wtedy przetrwamy. Ja i moja głowa. Nasze głowy. Uważajcie, co tam gadacie do siebie, bo się naprawdę słuchacie!
* Ale raz nie wytrzymałam i powiedziałam panu w EURO RTV, że mam prawo czegoś nie rozumieć i tłumacząc mi to, nie musi używać protekcjonalnego tonu. Myślę, że powiedziałam to bez agresji, ale kto mnie tam wie.