Rozproszone, (nie)publikowane #3
Wyszło na to, że to wpis totalnie dedykowany Michałowi, który jest moją niekończącą się inspiracją.
- Zjadłabyś ślimaki?
///
- Noo, tak.
- A żabę?
- Raczej też.
- Ja to nie. Ja to jednak jestem człowiek-schab.
///
Przeglądam sobie filmweba i patrzę, jak ludzie oceniają filmy i wśród tych znajomych jest również mój mąż* i ja sobie szczególnie upodobałam śledzenie cyferek, jakie zostawia, bo ja muszę być pewna i czuwać nad naszą kompatybilnością w tej kwestii i utwierdzać się w przekonaniu, że jesteśmy dobrani na 100%.
Dlatego pytam:
- Dlaczego oceniłeś "Bridget Jones 3" tylko na 5? Przecież śmiałeś się tak szczerze...
- Muszę dbać o swoją reputację.
* nic nie poradzę, że 90% świeżych mężatek jara się mówieniem o swoim mężu "mój mąż" i wtrąca męża w każdą możliwą wypowiedź, nawet te, które męża nie wymagają, ale co tam, mąż to mąż, będę mężyć ile mi się podoba, bo mój mąż bla bla bla mąż.
///
- Bbgbbb bmmm ghhh...
- O zobacz, grad zaczął padać...
- Przerwałaś mi!
- A ty mówiłeś coś do mnie? Myślałam, że do siebie...
- To bez znaczenia, że do siebie. Przerwałaś mi i przestałem się słyszeć.
///
///
Zadałam kiedyś pytanie z gatunku tych podstępnych i niebezpiecznych. Takich, na które jest tylko jedna właściwa odpowiedź i która nie ma nic wspólnego z aktualnym stanem rzeczy i tym jak się sprawy mają lub nie. Stałam przed lustrem, przeglądałam się i próbowałam zlokalizować te mięśnie brzucha, co to miały się pojawić po treningach z Mel B. Pytanie wybrzmiało.
- Miiiiiichaaaał... jak wyglądam?
A Michał rzekł:
- Normalnie.
I ja trzy godziny później, że "uważasz, że jestem grubaaaaa!".
Obawiam się, że Michał wymyślił świetny sposób na rozbawianie mnie, połączony z maksymalnym obciachem mojej osoby. Zupełnie nieoczekiwanie dzwoni do mnie i kiedy odbieram, bez żadnego wstępu, zaczyna histerycznie śmiać się do telefonu, co sprawia, że ja również zaczynam się śmiać, ale to tak, że zginam się wpół, trzymam za brzuch i jeszcze chwila, jeszcze momencik, sięgnę podłogi. Jeszcze jeden telefon i może trafi, gdy będę stała w kolejce w sklepie.
- Miiiiiichaaaał... jak wyglądam?
A Michał rzekł:
- Normalnie.
I ja trzy godziny później, że "uważasz, że jestem grubaaaaa!".
///
///
0 komentarze