Moja podróżnicza lista życzeń

by - 27 listopada

Starałam się w tym poście zawrzeć pomysły na destynacje, które pojawiły się, jako pierwsze, zupełnie bezwiednie. Nie kombinowałam nie wiadomo czego, żeby sztucznie rozdmuchać listę. Świat i tak zmalał, ludzie docierają do niesamowitych miejsc, więc moją ostatnią rzeczą w tym poście jest chęć szpanu. Nie wiem, co musiałabym zrobić, by to osiągnąć - chyba polecieć na Marsa.

Lista jest dość krótka, ale przez to idealna do celów... krótkoterminowych ;) Zamiast marzyć o wielu miejscach, skupiłam się na realizacji tej "garstki", które są moim największym pragnieniem. Niesamowite, że dużo z tej listy pokrywa się z listą mojego partner in crime. Bardzo możliwe, że rok 2018 będzie sprzyjał realizacji jednego z tych pomysłów, ale jesteśmy na etapie bardzo wstępnych planów. Miejmy nadzieję, że skończą się szczęśliwie.


1. Islandia
Listę otwiera królowa północy. Samotna wyspa, w jakimś metaforycznym sensie odcięta od reszty świata, przez co chyba tak bardzo atrakcyjna dla ludzi pragnących doznać zupełnie nowych wrażeń związanych z podróżowaniem. Jest wyspą wyjątkową, pełną cudownych krajobrazów, czarnych plaż, malowniczych wodospadów, klifów oraz pełną flory i fauny niespotykanej nigdzie indziej. W tym rejonie jest możliwość obserwacji wielorybów, spacer po lodowcu, kąpiel w gorących źródłach doświadczenie zjawiska dnia i nocy polarnej oraz zorzy, czy spróbowanie... steku z wieloryba czy rekina. Niestety taka wyprawa jest sporym przedsięwzięciem, bo nie wyobrażam sobie pojechać w te rejony - nawet w najcieplejszy okres - bez porządnych butów czy wodoodpornej i wiatroszczelnej kurtki. I zapasu pieniędzy, bo do najtańszych krajów Islandia nie należy... ;)




2. Wyspy Owcze
Usłyszałam kiedyś o tym miejscu od znajomej i po wygooglowaniu nazwy, utknęłam na parę dobrych chwil pośród zdjęć tego archipelagu (zobaczcie zdjęcia na insta!). Tworzą go wyspy wulkaniczne położone na Morzu Norweskim między Wielką Brytanią, Islandią i Norwegią. Nie jestem w stanie obiektywnie tego ocenić, ale mimo mniejszego terytorium, wydają się być bardziej różnorodne i piękniejsze od islandzkich krajobrazów. Podobno pada tam przez ponad trzysta dni w roku, wszystko jest jeszcze droższe niż na Islandii, a ilość owiec dwukrotnie przewyższa liczbę mieszkających tam ludzi. Kolejne trudne finansowe i logistyczne przedsięwzięcie. Nie ma tam lotów bezpośrednich - najbardziej ekonomiczny jest lot przez Kopenhagę. Na miejscu ani rusz bez auta, a zwiedzanie wszystkich wysp nie jest takie bezproblemowe - wiele tuneli, czy mostów jest płatnych... Noclegi również nie należą do najtańszych. Może przy okazji podróży tam pierwszy raz skorzystamy z couchsurfingu? Macie doświadczenia z tą formą noclegu?



3. Północ Szwecji i Norwegii
Mam na myśli rejon za kołem podbiegunowym. Miejsce, które interesuje mnie najbardziej to Norrbotten oraz szwedzka część Laponii, czyli Lappland oraz norweskie rejony Finnamarku (głównie ze względu na kulturę i historię Saamów). Noce i dni polarne, to chyba jedno z najciekawszych przeżyć, jakie może zaserwować Matka Natura. Zaraz obok zorz polarnych. W tych rejonach są bardzo dobrze widoczne.




4. Kornwalia
Cypelek na południowo-zachodnim krańcu Wielkiej Brytanii. Rycerze Okrągłego Stołu, król Artur, Tristan i Izolda, Virginia Wolf i te sprawy. A do tego niesamowite wybrzeża klifowe, do których nigdy nie dotarłam. Najdalej byłam w Lulworth Cove, a to przecież dopiero na południu Wielkiej Brytanii. Jakby tego było mało są jeszcze wrzosowiska, słynny szlak turystyczny biegnący wzdłuż linii brzegowej, tzw. Koniec Anglii, a kto lubi surfing powinnien odwiedzić Newquay. Oj, marzy mi się tydzień wśród tego otoczenia...


5. Włochy - całe!
Dwa wyjazdy do Włoch utwierdziły mnie w przekonaniu, że to jest ten kraj na Ziemi, do którego mogę wracać i wracać. Jedyny z temperaturą wyższą niż 20 stopni, a to już znak szczególny mej miłości - jak ognia unikam tropików. Mam już plany na kilka wycieczek. Na pewno pojawi się tam miejsce dla północnej Toskanii (Piza, Chianti, Lukka, San Gimignano, Volterra), samego Rzymu, północnych Włoch (Werona, Wenecja, Trydent, okolice jeziora Lago di Garda), Mediolanu, okolic Portofino, Cinque Terre oraz Sycylii. Tyle na tę chwilę, choć pewnie nie przestanę wymyślać kolejnych miejsc do zwiedzenia w tym kraju.




6. Paryż
Nie rozumiem w sumie, czemu tam jeszcze nie dotarłam, bo to nie jest miejsce jakoś szalenie niedostępne - loty są bezpośrednie, dojazd z lotniska nie jest skomplikowany, komunikacja w mieście, jak w każdym innym. Pamiętam, że już nawet kreśliłam bardziej szczegółowe plany, ale coś uległo zmianom. Wiele osób odradza mi to miasto, ponieważ wcale nie wygląda, jak w Amelii (czytałam, że istnieje coś takiego, jak syndrom paryski - cierpią na niego rozczarowani turyści, których szok jest tak duży, że muszą poddać się terapii :O), a inni wysuwają argumenty o bezpieczeństwie, który - nie wiem, czy to do końca dobrze - ignoruję. Dla mnie Paryż to przede wszystkim Luwr, w którym mogłabym spędzić cały swój pobyt w tym mieście - ewentualnie wyskoczyć na kawę i wypić ją przy tych śmiesznych małych stoliczkach, gdzie ledwo mieszczą się dwie filiżanki. Nie potrzeba mi za wiele w tym miejscu. Może jeszcze Muzeum d'Orsey, centrum Pompidou, Pola Elizejskie, Katedra Notre-Dam... O, i Wersal!


7. Nowa Zelandia i Australia
BANG! Jedyna pozycja spoza Europy i to tak daleka, tak zupełnie inna od pozostałych pozycji z listy. Przypuszczam, że jest to opcja droższa od Islandii, Wysp Owczych i Skandynawii razem wziętych. Nie ma innego kraju w tym rejonie świata, do którego mam taką ochotę polecieć. Żadne kraje azjatyckie lub patrząc trochę w innym kierunku - afrykańskie. Nic z tych rzeczy. Mnie najbardziej jara Australia i Nowa Zelandia, gdzie pierwsze, co sprawdzasz po przebudzeniu, to zawartość buta lub kubka, bo może zadomowił się tam skorpion wielkości małego kota. Takie tam podróżowanie na krawędzi.



Rzeczy, na które "wpadłam" po pierwszej fali to fiordy w Norwegii, Kopenhaga, Londyn (byłam tylko na jeden dzień! :( ), Irlandia, Szkocja, wszystkie kraje Beneluxu, Zurych, Bawaria, Wilno, Barcelona i Gruzja. Tendencje są raczej jasne: Europa, północ, zimno, mgliście, ciemno i deszczowo. Radosne ze mnie dziewczę. Wychodzi również, że niby córa lasów i gór, ale nigdy w życiu nie zobaczycie mnie na kempingu i w namiocie (brr).

A jak to wygląda u was? Jakie macie marzenia dotyczące podróży? :)


Wszystkie zdjęcia posiadają licencję z wykorzystaniem niekomercyjnym z modyfikacją.

You May Also Like

0 komentarze

Szukaj

Blog Archive