Siena. Najpiękniejsze miasto Toskanii

by - 16 stycznia

Ze wszystkich miast, które odwiedziliśmy podczas zeszłorocznych wakacji Siena była tym najpiękniejszym, z najlepszą atmosferą, jakąś bardziej kameralną w formie turystyką (nie mówię, że nie było tłoczno), cudownymi widokami rozciągającymi z kolejnych wzgórz i tarasów widokowych oraz z mocno zaakcentowaną indywidualnością. Nie spodziewałam się ani trochę, że to miasto tak bardzo przypadnie mi do gustu.


Historia tego miejsca jest równie ciekawa, co i jego atmosfera nadzwyczajna. Siena jest równie wiekowa, co Cortona, o której pisałam w tym poście. Przez lata Siena rywalizowała o palmę pierwszeństwa włoskich miast z Florencją. Współzawodnictwo zatrzymała epidemia, która zdziesiątkowała Sienę oraz objęcie przez Medyceuszy władzy we Florencji. Wykorzystując sytuację, przenieśli oni swoje wpływy również na Sienę, wcielając ją do Wielkiej Republiki Florenckiej. Z tą chwilą w mieście został przyhamowany rozwój gospodarczy, społeczny, czy sztuki. Odwieczna rywalka "za karę" została sprowadzona do parteru, odcięta od szczególnych funduszy, czy protekcji. Stan ten utrzymywał się aż do II wojny światowej. Ten zahamowany rozwój jest bardzo widoczny, gdy porówna się architekturę obu miast. We Florencji wzniesiono wiele budynków w stylu renesansowym, manierystycznym, klasycystycznym. Z kolei Siena zachowała swój niezmienny kształt i wygląd sięgający aż XIII wieku, czyli rozkwitu gotyku w tej części Europy. 

Główną atrakcją Sieny, do której każdy turysta kieruje swoje pierwsze kroki jest Piazza del Campo, półokrągły plac zbiegający pochyło w dół, ku ratuszuwieży. W słoneczny dzień wiele ludzi siada na ceglanym i marmurowym bruku, łapie promienie słońca i obserwuje otoczenie. Jest to jeden z naprawdę najpiękniejszych oraz najbardziej ciekawych architektonicznie placów europejskich miast. Oprócz wspomnianego wcześniej ratuszu, na placu znajduje się fontanna, również przyciągająca turystów, chcących wrzucić do niej grosik na szczęście.









Do najciekawszej informacji dotyczącej placu należy chyba wyścig konny Palio, liczący sobie trzy okrążenia wokół placu. Odbywa się on dwa razy do roku i jest połączony z ogromnym festynem mającym swoje korzenie w średniowieczu. W wyścigu biorą udział przedstawiciele każdej z dzielnic miasta. Spacerując po nim na pewno zwrócicie uwagę na liczne, kolorowe chorągwie znajdujące się na budynkach, które wytyczają granice kolejnych dzielnic. Każda z nich ma swoją parafię, fontannę i inne obiekty publiczne. W herbie dzielnic znajdują się najczęściej zwierzęta - wyjątkiem są trzy, które mają w herbie Muszlę, Las i Wieżę. Wyścig jest okazją do podkreślenia przynależności do każdej dzielnicy, powodem do dumy i zgarnięcia niebagatelnych kwot obstawionych w zakładach. Wydarzenie jest ogromnym przedsięwzięciem i przygotowuje się je przez kilka tygodni, z czego samo ono trwa zaledwie... kilkadziesiąt sekund! Ponadto wyścigi są atrakcją na skalę krajową i transmitowaną przez włoską telewizję. Odbywają się one 2 lipca i 16 sierpnia - warto przemyśleć te daty planując wakacje w tych okolicach.

Oprócz bardzo wysokiej zabudowy rzucającej miły cień na uliczki, którymi spacerowaliśmy, ze Sieny najbardziej zapamiętałam kościoły, które zazwyczaj zlewają mi się w jeden ciąg naw i ołtarzy, a tu były bardzo wyszukane. Do największego, z bardzo bogatą fasadą należy Katedra. W słońcu białe ściany mocno odbijają światło, multiplikując okazałość bryły. Katedrę można zwiedzić, jednak nie należy to do najtańszych wydatków - jest prawie tak droga, jak cały kompleks we Florencji z dzwonnicą, baptysterium, kopułą i muzeum.






Po zupełnie drugiej stronie miasta, jego wschodniej części znajduje się Bazylika. Bardzo polecam udać się do tego miejsca, zahaczając jeszcze o parę innych rzeczy. Możecie na przykład wpaść na obiad do restauracji Numero Unico, o której pisałam tutaj, a która jest całkiem po drodze.  Możecie również trochę zboczyć z trasy i zobaczyć Kościół św. Augustyna trochę na południu miasta oraz odwiedzić Pinacoteca Nazionale - znajduje się tam bogata kolekcja obrazów m. in. sieneńskich malarzy. Po drodze, jeśli będzie spacerować wzdłuż murów, na pewno nie zabraknie wam widoków do oglądania - czy to równinnego pejzażu czy wszechobecnego włoskiego prania ;P (na Piazza Mercato szczególnie!). Po dotarciu do Bazyliki widok na zachodnią część miasta i Katedrę będzie naprawdę niezapomniany (tytułowe zdjęcie postu było zrobione właśnie tam).








Jeśli nogi was nie bolą, polecam udać na spacer w kierunku północnym. Tam znajdziecie kościół św. Franciszka, w którym myślałam, że sufit wali mi się na głowę, a to były tylko gołębie gruchające pod kopułą oraz echo. Sam w sobie kościół jest imponujących rozmiarów, a przez małą ilość ławek czy innych elementów wydaje się bardzo opustoszały. Jego atutem są bardzo piękne witraże w każdym w okien.



Około 17:00 zapakowaliśmy się z powrotem do autobusu i wróciliśmy do Florencji. Gdyby nie zmęczenie pewnie zobaczylibyśmy jeszcze Fortecę Medyceuszy i niedaleko położoną Bazylikę św. Dominika. Nie udało się, może następnym razem, przy okazji zwiedzania północnej Toskanii. A wtedy Piza, Chianti, Lukka, San Gimignano... Nie mogę się doczekać, tak bardzo pokochałam Włochy! :)

zdjęcia: Michałja

You May Also Like

0 komentarze

Szukaj

Blog Archive